Saturday, February 16, 2013

Po ulicach przeszedł Antyprzemocowy Korowód Taneczny

ŁAAAAAŁ!!! Szalenie dziękujemy wszystkim osobom za przyjście i za niesamowitą energię, wyzwalaną w tańcu, krzykach i gwizdach. Dziękujemy też: Asi Bordo za zagrzewającą konferansjerkę, osobom które zajęły się nagłośnieniem, supersambie, autorkom zina (w tym komiksów! wzystkie ziny znajdą się na www.nocnetance.blogspot.com), osobom które przygotowały atrakcje na trasie - rapującym dziewczynom (Rymom w Sercu i Marii Konopnickiej), baletnicom rebeliantkom, Wrzeszczącym Pochwalonym Kobietom (ratatata!), trenerkom samoobrony, a także wszystkim osobom, które niespodziewanie urozmaiciły trasę graficznie. Jesteśmy silne, razem silniejsze! Jesteśmy silnymi osobami, razem silniejszymi! Zdjęcia już niedługo na naszej stronie.
Do zobaczenia na MANIFIE! http://www.manifa.org/

***
A za co dokładnie dziękujemy, czyli relacja dla osób, które nieszczęśliwie nie dotarły:

Dwa dni temu, 14 lutego, w tak zwane Walentynki, przeszłyliśmy ulicami centrum Warszawy tańcząc, krzycząc, gwiżdżąc, wkładając ulotki za wycieraczki samochodów, a wszystko to w proteście przeciw przemocy wobec kobiet, w proteście feministycznym, antypatriarchalnym i oddolnym. Szłyliśmy ulicami, ale nasza uwaga zwrócona była też na mijane szkoły, domy, miejsca pracy - bo to wszystko są miejsca przemocy i miejsca zaniedbań, przestrzenie wymagające radykalnych zmian. Część osób przyszła prosto po antyprzemocowych tańcach na patelni przy Metrze centrum i na Dworcu Centralnym - bo 14.02 stało się datą Powstania Ofiar, One Billion Raising.

Zaczęłyliśmy spod skłotu Przychodnia na ul. Skorupki 6, gdzie obejrzałyliśmy fireshow i przy jego blaskach - rozdawane ziny i ulotki. Następnie przeszłyliśmy ulicą Skorupki, Hożą, Wilczą, Poznańską, Wspólną i Emili Plater pod Dworzec Centralny. Po drodze zatrzymałyliśmy się pod szkołą (bo to ona nie tylko jest miejscem przemocy, ale też powiela stereotypy płciowe, przygotowując chłopców do roli sprawców przemocy, a dziewczynki do roli ofiar), pod komendą (bo nasze prawo dotyczące przemocy jest wadliwe, w wadliwy sposób realizowane, wizyta na policji często traumatyzuje ofiary... a poza tym czy instytucją bazująca na przemocy może działać przecie przemocy?), pod sklepem dla baletnic (przeciw wtłaczaniu kobiet w ciasne ramy, w tym przeciwko terrorowi piękna), pod jednym z domów (bo tylko 9% aktów przemocy ma miejsce poza domem) na ulicy Poznańskiej (bo to ulica symboliczna ze względu na wyzysk pracownic seksualnych), pod kościołem (bo choć wzywa by nie rzucać kamieni, sam je rzuca obwiniając kobiety, a także - nie występuje przeciw przemocy, zmuszając kobiety do biernego jej wytrzymywania), pod barem (bo praca też jest miejscem przemocy, wzmacnianej zależnością ekonomiczną ofiar czy wyższym stanowiskiem sprawców, a także dlatego, że w klubie, po alkoholu, na więcej się sprawcom przyzwala), pod dworcem (bo to przestrzeń symbolizująca przemoc wobec migrantek). O przestrzeniach zaniedbań więcej w naszym zinie - przeczytaj.

Po drodze słuchałyliśmy samby, a także antyprzemocowych kawałków dwóch raperskich dziewczyńskich składów - Rymów w Sercu i Marii Konopnickiej. Obejrzałyliśmy performacne pod sklepem baletowym, podczas którego dwie baletnice, wspomożone przez taneczny korowód, dokonały rebelii przeciw ciasnym ramom, w które próbowano je wtłoczyć. Słuchałyliśmy i własnymi gardłami wspierałyliśmy wrzeszczący Chór Pochwalonych Kobiet. Wysłuchałyliśmy osobistej relacji zgwałconej kobiety z jej kontaktu ze służbami państwa, oraz równie osobistej Ballady Barmanki. Uczyłyliśmy się chwytów samoobrony. Podziwiałyliśmy też interwencje, które niespodziewanie pojawiły się na trasie marszu - oto nagroda za opublikowanie trasy odpowiednio wcześnie:) : silną kobietę pytającą  "powiedz jeszcze raz, co było nie tak z tą zupą?" na rogu Kruczej i Wilczej, baner "Policja wzmacnia hierarchię, hierarchia sprzyja sprawcom przemocy. Nisz ją!" na Wilczej 30, baner "ślub nie jest kontraktem na przemoc" na sklepie z sukniami ślubnymi, kobiety ubrane w tarcze strzelnicze mówiące "nie jestem twoim celem" na ul. Poznańskiej  na rogu Poznańskiej i Wspólnej postaci kobiece z transparentami "mój strój to nie okoliczność łagodząca", "moja praca nie jest zachętą do gwałtu" i "to nie za nogi dostałam awans". Dziękujemy autor(k)om interwencji.

Wzmocniona tą energią i siłą tego politycznego, feministycznego, antypatriarchalnego sprzeciwu myślę, że chyba warto przejąć walentynki na stałe. Dzięki raz jeszcze!